Zenek Martyniuk i „jego” mural
Zenek Martyniuk. Muzyk związany z Białymstokiem Podlasiem. Niektórzy mówią o nim, że jest niekwestionowanym królem muzyki disco polo. Wydaje się, że jego sława i rozpoznawalność dawno przekroczyły granice województwa podlaskiego. Jego twórczość jest tak znany, że jego piosenki śpiewane są nawet w szatni przez piłkarzy reprezentacji Polski w piłce nożnej.
Przy okazji jest też postacią, która jak się wydaje, jest z jednej strony pewnego rodzaju symbolem naszego regionu i jednocześnie, wedle innych, symbolem kiczu, tandety i wszystkiego co w muzyce popularnej jest najgorsze.
Nie potrafię przy tym odpowiedzieć sobie na pytanie czy Zenek Martyniuk ma więcej fanów czy hejterów. Jedno jest pewne – popularności może mu pozazdrościć zdecydowana większość przedstawicieli polskiego show biznesu.
Mural?
Gigantyczna popularność Zenka Martyniuka doprowadziła do powstania pomysłu zrobienia muralu z jego podobizną w Białymstoku. Akcję zainicjowała nieformalna grupa (osoba?) Nienormalny Białystok. Jak się wydaję, wszystko zmierza ku pozytywnemu zakończeniu i niedługo będziemy mogli zobaczyć jednego z najsławniejszych na ścianie jednego z białostockich bloków. O pomyśle napisała m.in. białostocka Gazeta Wyborcza, artykuł udostępniłem na swoim profilu na facebooku i…. zaczęła się dyskusja nad sensem muralu z Zenkiem. Płynnie oczywiście przeszła do tematu „jakości” muzyki disco polo. Pojawiło się tyle głosów, że postanowiłem przygotować komentarz w postaci odrębnej notki na blogu.
I to jest wiadomość!
Opublikowany przez Radek Puśko na 29 marca 2017
Pojawiło się oczywiście mnóstwo wypowiedzi dyskredytujących dokonania Zenka Martyniuka i jego zespołu. Oprócz prześmiewczych i sarkastycznych zdarzały się również wypowiedzi wręcz pogardliwe dla tego typu muzyki jak i samej osoby Zenka.
Zenek Martyniuk nasz podlaski
Jak wielokrotnie wspominałem do muzyki disco polo mam stosunek wielce ambiwalentny. Podobnie odnoszę się do pomysłu samego muralu z Zenkiem. Jednocześnie szanuję aktywność Nienormalnego Białegostoku w tym temacie. Szanuję także samego Zenka – nie można mu odmówić pewnych zdolności, pasji i jak sądzę, miłości do tego co robi. Wydaje się też być tytanem pracy i pewnie dlatego, w połączeniu z tym co napisałem w poprzednim zdaniu, jest w tym miejscu w którym jest – zarówno pod względem popularności jak i majątku. Jest jednocześnie kojarzony z Białymstokiem i Podlasiem. Czy to dobrze? Czy źle? Czy warto wykorzystać jego rozpoznawalność i promocyjny potencjał?
W tym momencie dochodzimy do kwestii gustu. U jednych twórczość Zenka wywołuje poczucie żenady i wstydu, u innych radość i uśmiech na twarzy. O ile rozumiem postawę tych drugich o tyle nie ukrywam, zadziwia mnie postawa tych pierwszych. Jedno jest niezmienne i stałe – nikt nie może Zenkowi odmówić „białostockości”, „podlaskości” i „swojskości”. Tym tropem najpewniej szedł Nienormalny Białystok proponując mural z liderem Akcentu. Nie będę rozwijać tego wątku. Jak wspomniałem wyżej do pomysłu muralu mam stosunek obojętny. Jeśli znajdą się na to pieniądze, jakaś dobra dusza udostępni solidną ścianę, a sam projekt nie będzie szkaradztwem, to nie pozostanie nic innego jak czekać na finał prac.
Zaciekawiły mnie głosy, w których wesoła twórczość Zenka wzbudza poczucie żenady i wstydu. Zacznę od tego, że nie do końca rozumiem jak można się wstydzić, za nieswoje dokonania. Mnie osobiście twórczość Zenka jak i cała muzyka disco polo nie rusza i nie wzrusza. Znam jednak ludzi, którzy się przy tym świetnie bawią. Czy z tego powodu mam prawo do stwierdzenia, skoro słucham ambitnej elektroniki albo krautrocka (zależnie od humoru) to jestem lepszy i mądrzejszy? Nie sądzę, żebym miał prawo do takich tez, podobnie jak nie mają do tego prawa ludzie, którzy je głoszą.
Myślę, że rozwinięcie powyższego ma bezpośrednie przełożenie na opinie w sprawie muralu. „Mural z Zenkiem? – No gdzie, taka wiocha na ścianach?”
Zenek, jest nasz, Zenek jest białostocki, podlaski i choćby z tej perspektywy mógłby znaleźć się na ścianie jakiegoś bloku w Białymstoku. Jestem przekonany, że efekt byłby podobny (jeśli nie lepszy) jak w przypadku słynnej na cały świat „Dziewczynki z konewką”. Wystarczy spójrzeć ile wyświetleń ma popularny ostatnio utwór Przez Twe oczy zielone…
Disco polo vs country
W dyskusji na moim profilu na facebooku użyłem argumentu, że disco polo można w pewien sposób porównać do country w USA. Myślę, że na zachodnim i wschodnim wybrzeżu USA występuje podobny poziom żenady i wstydu z tzw” rednecków” słuchających przaśnego country, jaki pojawia się w centralnej i zachodniej Polsce w stosunku do ściany wschodniej, gdzie niezwykle popularne jest disco polo. Nie rozstrzygam w tym momencie o jakości czy wyższości muzyki country nad disco polo (albo odwrotnie). Mam na myśli zauważalne zjawisko wyśmiewania country i traktowania słuchaczy tego gatunku „z góry” przez innych mieszkańców USA.
Jest jednak jedna, zauważalna różnica w postrzeganiu country w USA i disco polo w Polsce. Otóż jeśli Amerykanie się z country śmieją (a robią to często) to jest to jednak śmiech z cyklu tych jeśli nie życzliwych, to na pewno wykazujących zrozumienie dla muzyki country. Dla przeciętnego Amerykanina (poza oczywiście mieszkańcami wielkich równin) country może i jest słabe, ale jest to tak bardzo amerykańskie, że bardziej już się chyba nie da. Co za tym idzie, wykonawcy muzyki country stają się megagwiazdami rozpoznawalnymi nawet poza granica USA. Poza tym jak wszystko, także muzyka country ewoluuje i obecnie znajdziemy wielu wykonawców, o których śmiało można powiedzieć, że ich country to sztuka.
Obecnie niektóre utwory disco polo poziomem nie odbiegają zbyt wiele od zachodniej, równie przaśnej muzyki dance (i gatunków zbliżonych). Tam jest to jednak słuchane, ludzie się przy tym bawią nie oceniając tej muzyki, u nas nie wiedzieć czemu, jest dokładnie odwrotnie. Żebym był złośliwy wspomniałbym o argumencie, że tzw. „pedagogika wstydu” wykiełkowała w oświeconych głowach ludzi, którzy nie słuchają i nie bawią się przy disco polo. No ale przecież do osób złośliwych nie należę.
Mural z Zenkiem, jak i całą muzykę disco polo można podsumować prostym stwierdzeniem – najlepiej będzie jak przestaniemy oceniać i wartościować. To naprawdę niczego nie zmieni, oprócz dobrego samopoczucia osoby, która napiszę/powie, że Zenek i disco polo jest słabe. Zostawmy fanów muzyki disco polo w spokoju. Podobnie niech się stanie z muralem z Zenkiem. Jeśli ostatecznie powstanie i podkreślam nie będzie szkaradztwem to fajnie, jeśli się nie uda – trudno.
Jedno pozostanie niezmienne. Zenek Martyniuk i tak dalej będzie śpiewać i grać – wywołując u niektórych poczucie żenady i wstydu, a u innych powodując uśmiech na twarzy.
Ps. Mam nadzieję, że Pan Zenon nie obrazi się za nazywanie go „Zenkiem”. Z jednej strony to oczywiście jego imię, ale z drugiej jednak nie znamy się osobiście.
Radek Puśko