Białoruskie śmigłowce i inne niewygodne fakty

Aleksandr Łukaszenka

Białoruskie śmigłowce, niestety, wzmocniły w Polsce poczucie zagrożenia. Jako obywatel Rzeczypospolitej mam prawo czuć zaniepokojenie. Moje poczucie braku bezpieczeństwa dość boleśnie zderza się z zaklinaniem rzeczywistości jaką uprawia Rząd RP z Ministrem ON na czele. I myślę, że nie jestem jedyną osobą, która zadaje pytania o to jak chroniona jest granica polsko – białoruska.

Chciałbym także podkreślić, że poniższy tekst nie ma na celu wywoływanie jakiegokolwiek dodatkowego zamieszania. Staram się zachować spokój o co wielokrotnie apelowali eksperci. Wiadomo, że białoruskie reżimowe władze (wespół z Rosjanami) testują nasze procedury i reakcje. Prowokacjami, jak ta ze śmigłowcami, satrapie ze wschodu próbują grać na emocjach w Polsce.

Tak jak mamy w obowiązku zachowanie spokoju, tak samo mamy prawo do zadawania pytań. Nie dajmy sobie przy okazji wmówić narracji prezesa Kaczyńskiego. Otóż podzielił się on refleksją, że „ludzie Tuska nie mają prawa nas oceniać”. Wszyscy mają prawo Was PiSie i szanowny prezesie Kaczyński oceniać. Każdy i każda ma prawo publicznie stawiać pytania i  przypominać o niewygodnych faktach.

Białoruskie śmigłowce i niewygodne fakty

Jako obywatel RP publicznie chciałbym zapytać rząd PiS co robi dla ochrony granicy. Zaklinanie rzeczywistości i zakupy zbrojeniowe (część z nich na wyrost i na pokaz) to jak pokazują incydenty na wschodniej granicy za mało. Przyjrzyjmy się faktom i zdarzeniom oficjalnie potwierdzonym.

  • Białoruskie śmigłowce niezauważone przekraczają granicę z Polsce i przez nikogo nie niepokojone wracają do Białorusi. To wydarzenie z 1 sierpnia 2023.
  • 15 listopada 2022 fragment ukraińskiej rakiety przeciwlotniczej spadł na miejscowość Przewodów w województwie lubelskim. W wyniku eksplozji zginęły dwie osoby. Władze przez dobrych kilkadziesiąt godzin po tym wydarzeniu nie wiedziały co tak naprawdę się stało. Tak długo czekaliśmy na jakiekolwiek szczegóły, że inicjatywę w tym temacie przejęli Amerykanie. To z komunikatów zza Oceanu Atlantyckiego, nie od Rządu RP, opinia publiczna w Polsce dowiedziała się, co wówczas się stało.
  • Na przełomie kwietnia i maja 2023 postronna osoba (spacerowicz?) znalazła gdzieś w lasach pod Bydgoszczą rosyjską rakietę Ch-55. Szczęściem w nieszczęściu był fakt, że znalezisko miało betonową głowicę. O tym, że szczątki były rosyjską rakietą dowiedzieliśmy się kilka dni później. Okazało się, o zgrozo, że rakieta mogła wlecieć i spaść na nasze terytorium już 16 grudnia 2022 r. Od grudnia 2022 do kwietnia 2023, tak po prostu, „leżakowała sobie” w podbydgoskim lesie.
  • W przestrzeni medialnej pojawiają się informacje, że tak naprawdę to rosyjskich rakiet mogłoby nie jedna a trzy.
  • Wielokrotnie słyszeliśmy też o pojawiających się na terytorium RP tajemniczych balonach.
  • Już latem 2021 fotokomórki zainstalowane przez leśników w celu śledzenia dzikiej zwierzyny w podlaskich lasach przypadkiem sfotografowały umundurowany i uzbrojony oddział białoruskiego specnazu po polskiej stronie. Incydenty ze specnazem miały się powtarzać wielokrotnie.

Powyższe to jak wspomniałem zdarzenia oficjalnie potwierdzone. Mając na uwadze „zgubienie” rosyjskiej rakiety śmiało można zapytać o ilu zdarzeniach ciągle oficjalnie nie wiemy…

Jak powinno zareagować Państwo Polskie?

Nie jestem wojskowym i nie mam doświadczenia wojskowego. Jestem obywatelem Rzeczypospolitej, który ma prawo czuć zaniepokojenie. Jak więc Państwo powinno zareagować w przypadku takich zdarzeń? Potencjalne rozwiązania podpowiada mi jedynie intuicja. Nie dysponuję fachową wiedzą wojskową. Niewiele wiem też o naszych możliwościach obronnych na granicy z reżimem Łukaszenki. To swoją drogą także symptomatyczne. Mieszkańcy Podlasia prawie każdego dnia widzą żołnierzy i wojskowe konwoje. Niewiele przy tym wiedzą o tym, czym na naszej wschodniej granicy zajmuje się wojsko. I nie, wojsko to żadna „wojskowa tajemnica”. W XXI wieku obywatele i obywatelki województwa podlaskiego powinni wiedzieć jak reagować i co robić w razie takich incydentów jak ten, który sprowokowały białoruskie śmigłowce.

Wróćmy do wątku reakcji polityczno – dyplomatyczno – wojskowej. Odpowiedzi dostarcza Witold Jurasz w tekście „Białoruskie śmigłowce świadomie wleciały na teren Polski. Nowe informacje” Polecam lekturę i przy okazji inne teksty i podcasty realizowane przez red. Jurasza.

Redaktor Onet.pl proponuje cztery rozwiązania:

  1. Polska mogłaby oczywiście otworzyć ogień do białoruskich śmigłowców, ale po pierwsze oznaczałoby to dramatyczną eskalację napięcia, a po drugie mogłoby skutkować analogicznym działaniem w razie przekroczenia białoruskiej granicy przez polskie śmigłowce, co – dodajmy – miało miejsce w przeszłości (w wyniku pomyłki, a nie celowo).
  2. Ostrzelanie śmigłowce z broni ręcznej, co biorąc pod uwagę ich opancerzenie wysłałoby stosowny sygnał, ale zarazem nie wyrządziłoby żadnych szkód.
  3. Oświetlenie śmigłowców systemami rakietowymi działającymi na podczerwień, ale bez oddania strzału.
  4. Latanie przez polskie śmigłowce wzdłuż granicy.

Wspomnę, że Radosław Sikorski, były szef MSZ i były Marszałek Sejmu mówi wprost – białoruskie śmigłowce należało zestrzelić.

Dziurawa granica?

Nie zgadzam się przy tym ze stwierdzeniem red. Jurasza, że „fakt przekroczenia granicy nie świadczy […] o nieskuteczności systemu ochrony granicy”. Obywatele chcą mieć to przekonanie (najlepiej graniczące z pewnością), że nasza granica jest szczelna i dostatecznie chroniona. Mieszkańcy i mieszkanki Polski, w tym w szczególności województwa podlaskiego chcą wiedzieć, że żadna noga siepaczy łukaszenkowskiego reżimu nie postanie na polskiej ziemi i że żaden śmigłowiec (i tym podobne) nie będą tak po prostu latać po naszym niebie.

Rząd nie jest od opowiadania o tym, jak jesteśmy bezpieczni na kampanijnych piknikach, tylko od tego, żeby rzeczywiście tego bezpieczeństwa pilnować.

Powyższe to słowa Patryka Michalskiego z Wirtualnej Polski jakie wypowiedział w stacji TVN24. Podzielam opinię.

Niestety, przytoczone we wcześniejszym akapicie zdarzenia i incydenty nie pozwalają na optymizm. Województwo podlaskie to obecnie coraz bardziej gorący teren. Z pewnością Łukaszenka z Putinem nie przestaną prowokować. Białoruskie śmigłowce to wstęp – możemy być pewni powtórek. Już od dłuższego czasu jesteśmy obiektem działań hybrydowych ze wschodu. Można jednocześnie odnieść wrażenie, że to właśnie na Podlasiu gdzie występuje realne zagrożenie, wojsko jest najbardziej bezbronne i bezradne. Bez oczu i uszu.

Mieszkańcy i mieszkanki Białowieży oraz całego regionu mogą czuć się i skonfudowani, i zaniepokojeni. Z jednej strony widzą konferencje włodarzy z PiSu głośno mówiących o tym jak szczelna jest granica. Z drugiej strony ta jest przekraczana zarówno na ziemi przez migrantów (żaden płot ich nie powstrzyma) oraz białoruski specnaz jak i w powietrzu przez białoruskie śmigłowce.

Co jeszcze czeka nas w najbliższej przyszłości?

„Machnąć na to wszystko ręką”

To w Białowieży, gdzie zaobserwowano białoruskie śmigłowce strach łączy się ze śmiechem oraz do brakiem zaufania do władz. Ten mix uczuć i emocji nie dziwi. Obecna władza, czemu dała już przykład wiele razy, w temacie bezpieczeństwa niejako z automatu na wstępie kłamie. Przykład rakiety pod Bydgoszczą jest doskonałym obrazem tego zachowania. Podobnie było z rakietą w Przewodowie. Podobnie jest teraz w sprawie przekroczenia granicy przez białoruskie śmigłowce. Kolejny komunikat MON i w kolejnym mamy komunikacyjne zamieszanie. „Śmigłowce przekroczyły granicę, nie przekroczyły granicy, leciały nisko więc ich nie widzieliśmy, ale granicę jednak przekroczyły.” Brak spójności i „stanięcia w prawdzie” powoduje, że ludzie którzy na własne oczy widzieli białoruskie maszyny w powietrzu machają na to wszystko ręką.

Oprócz zaniepokojenia oraz „machnięcia na to wszystko ręką” ważne są też kwestie gospodarcze. Przypomnę, że województwo podlaskie nigdy nie było bogatym regionem. Tysiące ludzi (zwłaszcza na wschodzie, przy granic z Białorusią) żyje/żyło z turystyki. Gałąź ta została mocno zachwiana pandemią i potem zamknięciem przejść granicznych. Dodatkowo podcinana jest przez brak spójnych i konkretnych komunikatów dotyczących bezpieczeństwa. To wszystko uderza w i tak nie najbogatszych ludzi z regionu, którzy żyją z turystów. A ci się po prostu boją na Podlasie przyjeżdżać. Do tego coraz więcej jest plotek o możliwym ponownym zamknięciu strefy przygranicznej. Jednocześnie nikt ze sfer rządowych tym plotkom nie postawił jednoznacznej tamy.

Strach, obawy, niepokój, śmiech, uśmiech politowania i „machnięcie na to wszystko ręką”. Żeby powyższe zastąpić pewnością o jutro wystarczy spełnić proste jak na XXI wiek standardy. Mieć solidne i zaopatrzone w dobry sprzęt wojsko oraz prowadzić skuteczną i spójna politykę informacyjną dotyczącą bezpieczeństwa. Czy to tak wiele?

Ps. Białoruś to nie Łukaszenka i jego reżim

We wcześniejszych akapitach specjalnie używałem frazy „reżim Łukaszenki”. Ze wschodu sączy się zło, ale pamiętajmy, że to zło jest produkowane właśnie przez reżim Łukaszenki. Sama Białoruś to nie Rosja (jeszcze) – wspominałem o tym tutaj. Białoruś to oczywiście też nie Łukaszenka. W Białorusi żyją miliony ludzi, którym odebrano wolność, poczucie bezpieczeństwa i elementarną przyszłość.

Wolni Białorusini się jednak nie poddają. Zarówno w Białorusi jak i poza jej granicami każdego dnia udowadniają, że pod panowaniem Rosji być nie chcą. Dość wspomnieć, że dali temu wyraz przy urnach wyborczych w sierpniu 2020 roku kiedy (wiele na to wskazuje) zwyciężczynią wyborów prezydenckich została Światłana Cichanouska. Nie przeszkodziło to ogłosić się prezydentem przez Łukaszenkę. Białorusini wyszli w proteście na ulicę. Łukaszenka protesty spacyfikował, wielu ludzi straciło zdrowie (a często życie). Do dziś blisko ponad 1500 osób uznanych jest za więźniów politycznych. Dziesiątki tysięcy wybrało się na emigrację.

Nie utożsamiajmy więc łukaszenkowskiego reżimu ze zwykłymi ludźmi. Oni w zdecydowanej większości nie chcą żyć pod butem Łukaszenki.

Radek Puśko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *