Siła miejskiego aktywizmu
Białostocki mural „Dziewczynka z konewką” wydaje się być na dobrej drodze do uratowania. Sam historyczny budynek, jak i dzieło Natalii Rak, jeśli tylko Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Piotr Gliński wyrazi wolę, będą podlegać prawnej ochronie. Jakby tego było mało, aktywnością w temacie ochrony „Dziewczynki” wykazują się białostoccy radni, Zastępca Prezydenta Rafał Rudnicki, a także białostocki magistrat, który pospiesznie przygotowuje aktualizację planu zagospodarowania przestrzennego specjalnie dla tego muralu.
Nie będę przy tym wyszczególniać i wymieniać działań, jakie zostały podjęte na ostatnim posiedzeniu Komisji Zagospodarowania Przestrzennego w temacie uratowania „Dziewczynki z konewką”. Opisała to białostocka Gazeta piórem red. Kłopotowskiego oraz przedstawiła red. Agata Sakowicz w TVP Białystok. Przypomnę swoje działania jakie podjąłem dotychczas dla ratowania muralu i samego zabytku. Chciałbym tym samym, na przykładzie być może małej sprawy, udowodnić tezę z tytułu o sile miejskiego aktywizmu.
„Dziewczynka z konewką” znajduje się na zabytkowym budynku przy al. Piłsudskiego 11/4 z początku XX wieku. Mural powstał w 2013 w ramach działań Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury i jak się okazało – nie tylko moim zdaniem – w tak trwały sposób wpisał się w klimat i ład przestrzenny, że wymagał praktycznie od powstania specjalnej ochrony. Okazja, aby nadać ramy prawne ochronie muralu, nadarzyła się pod koniec 2014 roku, kiedy Miasto Białystok ogłosiło przystąpienie do aktualizacji planu zagospodarowania przestrzennego dla części os. Centrum w Białymstoku (rejon al. Piłsudskiego i ul. Czystej) To właśnie w tym rejonie zlokalizowany jest mural. Zorganizowałem osiedlowe konsultacje do projektu planu, a między innymi jednym z wniosków spotkania było objęcie ochroną „Dziewczynki z konewką”. Sposobem na to było zwrócenie się do Miasta z odpowiednimi uwagami, które przygotowałem jeszcze w listopadzie 2014. Jednym z zapisów było ustanowienie muralu tzw. dobrem kultury współczesnej. Niestety odpowiedź jaką wtedy otrzymałem była odmowna. Temat miejscowego planu wraz z „Dziewczynką” przygasł aż do momentu doniesień medialnych o sprzedaży budynku z muralem przez Uniwersytet w Białymstoku i jak się okazało również mojej wcześniejszej notki, wraz z którą zbiegło się założenie wydarzenia na facebooku pt. Nie pozwólmy zniszczyć Dziewczynki z Konewką! (za co jeszcze raz serdecznie dziękuję pomysłodawcom i wszystkim, którzy dołączyli do wydarzenia). Sprawiło to, że tematem zainteresowały się także pozostałe media, z TVP Białystok na czele.
Jakież było moje zdziwienie i jednocześnie radość, kiedy na ostatnim posiedzeniu Komisji Zagospodarowania okazało się, że jednak się da, że dzięki społecznej mobilizacji nie dość, że „Dziewczynka z konewką” będzie dobrem kultury współczesnej, to jeszcze radni skierowali stosowny apel do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Piotra Glińskiego z prośbą o ochronę muralu. Jak zauważył radny Konrad Zieleniecki (dziękuję raz jeszcze za zaangażowanie) będący także przewodniczącym Komisji Zagospodarowania w Radzie Miasta Białystok – wystarczy dobra wola. A ta jak widać, po nagłośnieniu sprawy, nagle się znalazła. Chciałoby się rzec – lepiej późno niż wcale. Powstaje pytanie czy nie można było objąć dzieła Natalii Rak ochroną wcześniej i uniknąć całego zamieszania?
Zastanawia i jednocześnie budzi niepokój postawa Uniwersytetu w Białymstoku. Instytucja, która niejako z definicji powinna dbać o historię, kulturowe dziedzictwo i przy okazji ład przestrzenny miasta, lekką ręką pozbywa się zabytkowego budynku. Dawna szkoła Druskina, liczy sobie ponad 100 lat, przetrwała wojnę, będąc po drodze świadkiem wielu historycznych wydarzeń. Szanuję prawo Uniwersytetu w Białymstoku do dysponowania budynkiem, jednak od tak zacnej instytucji należy wymagać zdecydowanie więcej w kwestii ochrony zabytków i dbania o ład przestrzenny. Stosując terminologię uniwersytecką, można stwierdzić, że Uniwersytet w Białymstoku tego egzaminu nie zdał.
Na zakończenie dodam, koleżanki i koledzy, szanowni Państwo wielokrotnie powtarzany przeze mnie apel – organizujmy się. Począwszy od paczki znajomych, grup i inicjatyw nieformalnych, przez organizacje pozarządowe po spółdzielnie, wspólnoty i różnego typy komitety, rady itd. Zacznijmy w końcu urządzać świat po swojemu. Sprawmy, aby politycy zaczęli się liczyć z naszym zdaniem.
Przykład obrony „dziewczynki z konewką” pokazuje, że jednak się da.
Radek Puśko