Choroba zwana „później”
Przez Rzeczpospolitą, w tym także od niedawna przez Białystok, przechadzają się (lub stoją w miejscu) manifestacje/demonstracje Komitetu Obrony Demokracji. Rzecz to wspaniała. Ćwierć wieku od upadku systemu słusznie minionego, możemy wyjść na ulice i bez obawy, że dostaniemy pałą przez łeb (jak to dawniej bywało) i wykrzyczeć, gwizdać, wytupać lub wyskakać rzeczy dla nas ważne lub takie, które akurat w danym momencie ślina nam na język przyniesie. Przy czym jedno i drugie jest równie istotne. Jeśli ktoś natomiast ma słabsze gardło, wątłe nogi albo nie dość odwagi, żeby publicznie krzyczeć lub skakać, zawsze możemy też zabrać ze sobą transparent. Żyjemy w wolnym kraju i na tym polega demokracja i wolność słowa. Czy aby na pewno?
Nie, tekst ten nie będzie o pisowskich nadużyciach władzy i naciąganiu/rozciąganiu prawa. Nie będę opisywać i wymieniać argumentów dlaczego, w przeważającej mierze, uważam PiS za partię szkodliwą, a rząd Premier Beaty Szydło, zwłaszcza jej niektórych ministrów, za osoby całkowicie nienadające się na tak wysokie stanowiska.
Wracając do transparentów… Do napisania tego tekstu zmotywowały mnie ostatnie wydarzenia na KODowych demonstracjach. We Wrocławiu „poproszono” o schowanie tęczowych flag, a w Poznaniu „zażyczono” sobie natomiast, żeby zniknęły transparenty z hasłem „Wolne media – Alimenty trzeba płacić”, które przyniosły feministki – działaczki Stowarzyszenia Kobiet „Konsola”. Oba incydenty są dla mnie całkowicie niezrozumiałe i nie powinny mieć miejsca. Oczywiście za oba przepraszano. Niestety w podobnym tonie.
Beata Anna Polak, koordynatorka KOD w Poznaniu, przyznaje, że transparenty Konsoli wywołały u niej niesmak. W sobotę była w Łodzi na zjeździe koordynatorów regionalnych. W przerwie obrad, gdy koordynatorzy wyszli na pikietę przed budynek, przeszkodziła im grupa prawicowców z hasłami: „Kijowski płać alimenty”. – Działaczki Konsoli nieświadomie stanęły obok nich, niemile mnie to zdziwiło. Tym bardziej, że manifestacja dotyczyła czegoś innego – mówi Polak. Podkreśla jednak, że na hasła społeczne jest jak najbardziej miejsce na manifestacjach. – Na razie reagujemy na bieżącą sytuację polityczną, ale myślę, że przyjdzie czas także na postulaty równościowe – mówi. I dodaje, że listem otwartym feministek zajmuje się biuro prasowe KOD.
(źródło: Wyborcza.pl Poznań, Feministki przyszły na Plac Wolności z transparentem o alimentach, pogrubienie moje)
Upominanie się o prawa kobiet budzą niesmak? Po próbach schowaniu tęczowych flag i haseł o płaceniu alimentów rozumiem Partię Razem i obraną przez nich strategię nieangażowania się w KODowe demonstracje. Narracja jaką zaproponowała poznańska koordynatorka KOD jest nie do obrony w wolnym, demokratycznym Państwie w XXI wieku. Podobnie jest z tłumaczeniami wrocławskiego koordynatora, który zwinięcie tęczowych flag motywował kwestiami bezpieczeństwa i tym, że w pobliżu zbiera się grupa osób niechętnych naszej manifestacji, którzy mogą dopuścić się aktów agresji. (źródło: Wyborcza.pl Wrocław, KOD. Korczak przeprasza za usunięcie tęczowej flagi)
Brak akceptacji na KODowych demonstracjach dla powyższych haseł wpisuje się w dobrze znaną retorykę spychania pewnych spraw na tzw. później. Choroba zwaną „później” dalej jest obecna w naszym Państwie. Nie może być braku miejsca na tego typu transparenty na demonstracjach, które bronią (jak KOD) wolności i demokracji. Albo mówimy o pełnej wolności, albo znowu cofamy się do początku lat 90., gdzie hasła społeczne i socjalne, w tym traktujące o godziwej płacy, prawach kobiet, równości kobiet i mężczyzn, wolnych i skutecznych związkach zawodowych itp. były zawsze okraszane słowem PÓŹNIEJ. Podobnie jest (jak widać) w roku 2016. Przykład alimentów jest bardzo wymowny. Ich brak to często dla samotnych kobiet z dziećmi wyrok w postaci ograniczenia wspomnianej wolności.
Jak piszą działaczki ze Stowarzyszenia „Konsola” w liście do KOD – Demokracja bez kobiet to pół demokracji. Pełna zgoda, dodam też, że demokracja i wolność bez praw socjalnych, równości, sprawiedliwych i dobrze dystrybuowanych podatków, wolnych związków zawodowych itp. to już nie pół, a ćwierć demokracji, a na pewno pół wolności. Żyjemy w XXI wieku i obok klasycznego upominania się wolność słowa, wolne media i wolność zrzeszania się powinniśmy (a wręcz) musimy upominać się o inne prawa, bez których nasza wolność jest niepełna. Bądźmy równi. Teraz, nie później, bo nie ma wolności bez równości i solidarności. Choroba zwana „później”, jak każde przeziębienie, jest do zwalczenia. Jest na to bardzo proste lekarstwo – wystarczy wolności bronić kompleksowo, a nie na wyrywki.
Radek Puśko