Konstytucja vs edukacja obywatelska
Konstytucja Rzeczpospolitej. Dla jednych jest to najważniejszy dokument w Państwie. Dla innych, jak się wydaje, mało znacząca broszurka, którą można interpretować wedle własnego uznania. Tych pierwszych jest mało, tych drugiej niestety więcej. I jest to problem. Problemem jednak dużo istotniejszym jest moim zdaniem fakt, że zdecydowana większość obywatelek i obywateli naszego Państwa nie ma wiedzy jak ważnym dokumentem jest Konstytucja.
Do napisania tego tekstu zainspirował mnie artykuł red. Bogusława Chraboty w Rzeczpospolitej z dnia 22 lipca 2018 pt. A w tle milcząca i nieczuła Polska. Mój artykuł nie będzie kolejną refleksją nad demontażem państwa prawa przez partię mającą prawo i sprawiedliwość w nazwie. Powstało już o tym mnóstwo dobrych artykułów, z jakże celnymi wnioskami z cyklu „dlaczego jest jak jest, jakie są tego przyczyny, jakie mogą być tego konsekwencję”. Za podsumowanie wystarczą słowa red. Chraboty z przytoczonego wyżej artykułu.
Zmiany legislacyjne też mówią same za siebie. Konieczność przeprowadzenia już piątej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym pokazuje, jak słabe i nieprzemyślane były poprzednie regulacje. Jak bardzo akcydensowy, uzależniony od chwilowych potrzeb partii rządzącej staje się proces uchwalania prawa. Cała ta operacja bardziej przypomina łatanie dziurawego prześcieradła niż reformowanie państwa.
Podobnie jak red. Chrabota ja również „nie mam złudzeń, że kiedyś, może już niedługo, historia przejmowania Sądu Najwyższego trafi do podręczników jako przykład skrajnie nieudolnego, dokonywanego w złej wierze zawłaszczania instytucji państwa”. W tym momencie rodzi się pytanie. Dlaczego mimo wręcz czasami histerycznych zachowań opozycji parlamentarnej, włącznie z przemycaniem obywateli w bagażnikach poselskich aut, jak się wydaje większość ludzi nie interesuje się tym „co się wyprawia w Warszawie”?
Red. Chrabota kończy swój artykuł smutną diagnozą.
Szkoda tylko, że scenografia, w której to wszystko się dzieje, jest tak przeraźliwe pusta: obywatele w swojej masie gdzieś przepadli. Bo przecież w tle tej walki o sądy jest kompletnie nieczuła i milcząca Polska. To ona jest siłą PiS.
Diagnoza ze wszechmiar celna. Na protestach w obronie trójpodziału władz i Konstytucji spotykam przeważnie te same osoby. (taka sytuacja jest w Białymstoku – nie wiem jak jest w innych miastach). Zdecydowana większość ludzi, która mogłaby czynnie uczestniczyć w tych protestach jest zmuszona lub wybiera w tym czasie inne zajęcia. Dlaczego tak jest? Jak to się stało, że PiS może rozmontowywać po kolei wszystkie instytucje z Trybunałem Konstytucyjnym i Sądem Najwyższym na czele, a społeczeństwo nie przejmuje się tym faktem?
Edukacja obywatelska
Moim zdaniem odpowiedzi na postawione wyżej pytania są co najmniej dwie.
Pamiętacie lekcje WOSu w szkole? Pytanie adresuję do ludzi, którzy większość swojej edukacji odbyli już w wolnej Polsce, po 1989 roku. Przyjmijmy więc, że cezurą czasową będzie rok urodzenia 1978 – 1980 i oczywiście wszyscy z roczników młodszych. (Przypomnę – piszący te słowa to rocznik 1982). Osoby urodzone po 1978 roku swoją edukację rozpoczynały więc w momencie kiedy „skończył się komunizm”. (przy okazji dziękuję Pani Joanno za te słowa)
Osobiście miałem przyjemność kończyć tzw. „dobry ogólniak” gdzie lekcje WOSu były całkiem niezłe. Nie wszyscy jednak mieli taką możliwość i szczęście. Cześć z ówczesnego pokolenia kończyła przecież technika, licea i szkoły zawodowe. Wróćmy do lekcji pt. „Wiedza o społeczeństwie” w skrócie zwanych WOSem. Nie wiem jak jest teraz i podejrzewam, że niewiele się zmieniło. W latach 90tych i w pierwszej dekadzie XXI wieku z WOSem nie było za dobrze. Były to lekcje które „się odbębniało”. W większości przypadków były to zajęcia polegające na odpytaniu „kto jest np. aktualnie prezydentem Francji, Niemiec czy USA”. To bardzo miłe i niezwykle przydatne w późniejszym życiu było zdobyć wiedzę, że kanclerzem Niemiec pod koniec lat 90tych był w Niemczech obecny przyjaciel Putina pan Gerhard Schroeder, a prezydentem USA Bill Clinton. (Ostatnie zdanie to oczywiście gorzka ironia) Tak w wielkim skrócie wyglądały lekcje z WOSu – a szerzej wiedzy o społeczeństwie czyli elementarnej obywatelskiej edukacji.
Wydawać by się mogło, że po upadku znienawidzonej komuny nowe elity z zapałem godnym prawdziwego stachanowca zabiorą się za tworzenie nowego, dobrej obywatela „Wolnej Polski”. Po prawie 30 latach od upadku komuny można z pełnym przekonaniem stwierdzić, że Państwo Polskie poległo w tej materii na całej linii. Dość wspomnieć, że polityczne elity z lat 90tych doprowadziły do sytuacji w której dopiero w 1997 roku, 8 lat po zmianie systemu przyjęta została nowa Konstytucja.
Kolejną kwestią są kwestie socjalne. Przez prawie 30 lat wolnej Polskie nie zadbano o młodych ludzi. Ciągle tysiące z nich muszą ciężko pracować na umowie śmieciowej, aby związać koniec z końcem i opłacić czynsz wynajętego mieszkania. To tylko wierzchołek góry, bo nierozwiązanych elementarnych problemów socjalno – bytowych jest więcej. Pierwszym z nich jest opłata za wspomniane wynajęte mieszkanie i jego dostępność. Ci wszyscy młodzi ludzie mogliby uczestniczyć w protestach. Nie robią tego pośrednio z przyczyn opisanych wyżej.
Konstytucja? A co to takiego?
Wnioski są smutne. Przez 30 lat mało kto interesował się takim „drobiazgiem” jak edukacja obywatelska. Konsekwencje tego stanu rzeczy będą moim zdaniem jeszcze smutniejsze. Zresztą już są widoczne. To że w skali kraju mało kto protestuje w obronie Konstytucji, Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego czy klastycznego trójpodziału władzy wydaje się oczywiste wobec faktu, że nikt przez ostatnie 30 lat nas tego nie nauczył.
Nikt nas nie uczył czym jest Konstytucja i dlaczego jest tak ważna. Fakt, uczono nas o trójpodziale władzy, ale był to raczej rodzaj historycznego fakty od „jakiegoś Monteskiusza z XVIII wieku”, a nie coś co może mieć realny wpływ na nasze życie. Nie uczono nas w końcu elementarnego szacunku dla Państwa, prawa i wartości demokratycznych takich jak wolność, równość czy sprawiedliwość. Miejsce które walkowerem oddało Państwo zajęła pseudopolityka historyczna budująca już nie państwo, a naród np. na micie Żołnierzy Wyklętych. Mieliśmy do tego skończyć szkoły i iść do pracy, przeważnie na umowie śmieciowej za minimalne stawki.
Minęło paręnaście i niestety jako państwo ponosimy konsekwencje dekad zaniedbań na polu edukacji obywatelskiej. I dlatego PiS może bez większych przeszkód robić z państwem to co robi.
Dopóki tego nie naprawiamy – nie dokonamy niezbędnych zmian w systemie edukacji i zmian w kwestii poprawy warunków socjalno – bytowych to PiS dalej będzie zawłaszczał wszystko.
Na zakończenie zdjęcie okładki Konstytucji 3 Maja.
Dołączyłem je do tego tekstu nieprzypadkowo. Moim zdaniem dla większości Polek i Polaków to właśnie z ustawą zasadniczą sprzed prawie 230 lat kojarzy się słowo „konstytucja”. Niestety.
Radek Puśko