Up To Date Festival niedoceniany przez Białystok?
Festival Up To Date (UTD) to prawdziwa marka. UTD to także marka rozpoznawalna nie tylko w Polsce, ale także w Europie. Świadczą o tym nagrody, jakie nieustannie otrzymują organizatorzy Up To Date. Dość wspomnieć, że w Polsce nasz białostocki festiwal dotychczas ustępował tylko gigantowi jakim jest gdyński Open’er i olbrzymowi jakim jest Woodstock. Przykładem niech będzie ostatni ranking Co Jest Grane, w którym w kategorii „najlepszy polski festiwal” Up To Date ustąpił tylko wspomnianemu Woodstockowi.
Jest się czym chwalić?
Doczekaliśmy się w Białymstoku wydarzenia o randze ogólnopolskiej. Nic tylko wspierać, inwestować, przekazywać dotację i pomagać, by było się czym chwalić. Wydawać by się mogło, że po wielu latach ciężkiej pracy Jędrzeja Dondziło, Cezarego Chwicewskiego i solidnej ekipy współpracowników, powyższe zdanie dla zdecydowanej większości białostockich włodarzy będzie zwykłym truizmem. Niestety, co zwłaszcza dla postronnej osoby może być zadziwiające, tak nie jest. Panowie od wielu lat dosłownie walczą o każdą złotówkę dofinansowania. Wszyscy wiemy jak słabe jest środowisko podlaskiego biznesu. Nie znajdziemy tu zbyt wielu zdeklarowanych mecenasów kultury. (Dlaczego tak jest to dobry temat na oddzielny artykuł)
Skoro brakuje środków prywatnych, organizatorzy Up To Date starają się o wsparcie publiczne. I takowe od wielu lat otrzymują. Jest jednak jedno „ale”.
„Ciągle za mało”
Zdanie to daje się niestety wybrzmiewa w kuluarowych i nieoficjalnych rozmowach na różnym szczeblu wśród białostockich władz. Faktem jest, że Up To Date Festival otrzymuje wsparcie finansowe z budżetu Miasta Białegostoku i Województwa Podlaskiego. Byłoby nieuczciwe o tym nie wspomnieć. Jest to jednak ciągle wsparcie zbyt małe, aby Festiwal rzeczywiście wzbił się na poziom, do którego ma predyspozycje i niewątpliwy potencjał. Paradoksalnie wsparcie publiczne jest jednocześnie zbyt duże, aby festiwal umarł śmiercią naturalną. Wnioski jakie pojawiają się w tym momencie nie są niestety optymistyczne. Można pokusić, się o stwierdzenie, że lokalnym władzom (bez znaczenia, z jakiej opcji politycznej) niespecjalnie zależy na marce jaką jest Up To Date. Dodajmy, marce która znakomicie promuje i Miasto Białystok, i Województwo Podlaskie.
Nie do przyjęcia są głosy, że Białegostoku i Podlasia nie stać na tego typu festiwal. Przy budżecie Miasta grubo ponad 2 miliardów złotych, spokojnie można było zabezpieczyć środki finansowe, które mogłyby sprawić, że Up To Date dołączyłby do europejskiej czołówki. W tą stronę powinniśmy kierować swoje plany, ambicje i cele. O ile w przypadku organizatorów UTD – Jędrzeja i Cezarego – jestem przekonany, że mierzą tak wysoko, o tyle mam wątpliwości w przypadku naszych lokalnych władz, które owszem dostrzegają Festiwal, ale niestety nie na tyle by objąć go solidnym i systemowym wsparciem.
Inne miasta w Polsce poszły inną drogą i pomagają swoim lokalnym festiwalom w dużo większym stopniu niż Białystok. Przykłady z lat 2014 – 2016, poniżej na grafice. W roku 2017 UTD otrzymał co prawda z Miasta środki publiczne w wysokości ok. 550 000 zł i 70 000 zł od Zarządu Województwa Podlaskiego. (Szczególnie ostatnia kwota wydaje się śmiesznie niska.) Nawet takie wsparcie jest zdecydowanie mniejsze od wsparcia finansowego jakie otrzymują inne porównywalne do UTD wydarzenia w Krakowie, Płocku czy Katowicach.
Nie jest oczywiście tak, że organizatorzy UTD „pracują” tylko na publicznych funduszach. Warto to podkreślić, że mimo ponad półmilionowej (jak się okazuje ciągle za małej dotacji) jest to tylko 46% ogólnego budżetu festiwalu. 700 000 zł to wkład własny, na który składają się m.in. sponsorzy prywatni (380 000 zł) i wpływy z biletów (210 000 zł). Nie jest więc tak, jak mówią złośliwi i przy okazji nie mający wiedzy o organizacji tego typu wydarzeń, że „Up To Date wyciąga ręce tylko po publiczną kasę”.
Co więcej – w przypadku każdej publicznej złotówki wydanej na Up To Date można mówić o tzw. dobrze wydanym pieniądzu, który dodatkowo przynosi wymierne korzyści dla Miasta. Oprócz rzeczy drobniejszych jak noclegi, wyżywienie, taksówki czy sama konsumpcja na terenie Festiwalu (wszystkie osoby, które odwiedzają w związku z Up To Date Białystok, muszą przecież gdzieś spać, jeść i dojechać na Stadion Miejski – czyli miejsce gdzie odbywa się impreza) jest jeszcze ekwiwalent medialny w wysokości ponad 2 mln złotych (i to liczony tylko na trzy miesiące przed samym wydarzeniem!). To nie wszystko. O tym jak Up To Date promuje Białystok i buduje dobry wizerunek otwartego i serdecznego Miasta chyba nie trzeba przypominać. To wszystko składa się na efektywność Festiwalu. W tym przypadku mówimy o kwocie ponad 4 mln złotych przy dofinansowaniu rzędu 554 000 zł. Mało które wydarzenie może poszczycić się takim wskaźnikiem efektywności.
Czy Up To Date doczeka się systemowego wsparcia?
Mimo wieloletniego (niewystarczającego) wsparcia dla UTD można mówić niestety o zaniedbaniach ze strony władz zarówno miejskich jak i wojewódzkich. Niezależnie od barw politycznych wszyscy wydają się traktować Up To Date po macoszemu. Co więcej – można odnieść wrażenie, że Festiwal od wielu lat pada ofiarą rozgrywek politycznych. (podobnie zresztą jak cała kultura w Białymstoku i Województwie). Przejrzałem artykuły prasowe sprzed kilku lat. Już same tytuły wiele mówią o tym, jak traktowany jest Festiwal, mający zarówno ambicje jak i potencjał na bycie marką europejską.
Up To Date w partyjnej dyscyplinie pogrążony, Czy Up To Date wygra na słabej zimie? To tylko uzmysławia, że dla lokalnych polityków praca Jędrzeja Dondziło, Cezarego Chwicewskiego i całej grupy zaangażowanych osób, Festiwal Up To Date jest niewiele znaczącym odpryskiem na kulturalnej mapie Białegostoku. Bo jeśli, finansowanie tak znaczącej marki dla naszego miasta jaką jest UP TO DATE ma zależeć o partyjnej dyscypliny albo, co gorsza, od pogody za oknem, to powinno być to powodem do wstydu dla wszystkich polityków, niezależnie od partyjnych barw.
Radek Puśko