„Porno” w spektaklu Sońka
Wicepremier Minister KiDN prof. Piotr Gliński (przy okazji mój były wykładowca na Uniwersytecie w Białymstoku) rzekł, że „za pieniądze publiczne pornografii w polskich teatrach nie będzie”. Mowa oczywiście o spektaklu Śmierć i dziewczyna, którego premiera odbyła się kilka dni temu w Teatrze Polskim we Wrocławiu. O burzy jaką przy okazji rozpętał wicepremier pisały już chyba wszystkie media w Polsce.
Ciągle nie wiem czy Panu Profesorowi zamarzył się powrót do czasów słusznie minionych, w którym twórców za wiadomą część artystycznego ciała trzymała cenzura. Komuna dawno się skończyła. Premier Kanady wspominał niedawno, że mamy 2015 rok. Oczywista oczywistość jak zwykł mawiać polski nadpremier i takie rzeczy jak cenzura, w dodatku prewencyjna, byłyby groteskowe, gdyby nie były straszne.
Podpowiem coś Panu Wicepremierowi. W Białymstoku na scenie Teatru Dramatycznego, w spektaklu Sońka na podstawie książki Ignacego Karpowicza, także pojawia się”goła baba”, dosłownie. Nie wiem tylko czy to już porno? Hard na pewno nie, brak stosunku. Może soft? Na scenie widzimy przecież piersi. Jak to zinterpretuje wicepremierowsko – ministerialno – profesorska głowa? Do tej pory dziwnym zbiegiem okoliczności nikt nie protestował, ale kto wie, może i białostocko – podlaska sztuka doczeka się „krytycznej recenzji” z poziomu Krakowskiego Przedmieścia (ulica w Warszawie, na której znajduje się Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego).
– Ja nie mam nic do repertuaru, ja nie ingeruję w jakość spektaklu teatralnego. (…) Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie zamierza ingerować w wolność wypowiedzi artystycznej, (…) nie zamierza także dążyć do wprowadzenia jakichkolwiek form cenzury. – wszyscy chyba mamy prawo wątpić w słowa, które padły na antenie radiowej Trójki. Cenzury w naszym kraju nie ma, jeszcze. Mam jednak dziwne wrażenie, że zmierzamy, jako Państwo i społeczeństwo w jakąś dziwną, ciemną stronę. Staram się, mimo wszystko, zawsze dostrzegać pozytywne akcenty naszej „ciekawej” rzeczywistości. Zamieszanie z Teatrem Polskim we Wrocławiu i zauważalne, cenzorskie zapędy profesora Glińskiego przyniosły jeden, całkiem dobry efekt. Podejrzewam, że oczywiście niechcący, udało się Wicepremierowi Ministrowi zainteresować miliony Polaków i Polek teatrem.
Ps. Nie bez przyczyny wspomniałem, że prof. Gliński to mój były wykładowca. Nie wiem kiedy ostatnio był w Białymstoku, ale chciałbym serdecznie zaprosić do Teatru Dramatycznego, na Sońkę.
Radek Puśko