Smog w Białymstoku…
Białystok do niedawna uchodził za stolicę tzw. Zielonych Płuc Polski. Co prawda dało się już wcześniej zauważyć, a konkretniej to wyczuć, że powietrze w Białymstoku nie jest najwyższej jakości. Nikt jednak nie przypuszczał, że w niedalekiej perspektywie także u nas pojawi się znany np. Krakowa czy Pekinu smog…
Smog w Polsce
Dotychczas smog kojarzył się nam (mieszkankom i mieszkańcom Białegostoku) głównie z relacjami telewizyjnymi i urywkami z Chin, zwłaszcza z Pekinu. Grozę i jednocześnie niedowierzanie, powodowały zdjęcia ludzi poruszających się w maseczkach na twarzy w dziwnej mgle. Myślę, że wiele osób zaczęło się zastanawiać jak w takich warunkach da się swobodnie oddychać, nie mówiąc już o obowiązkach dnia codziennego.
Minęło kilka/kilkanaście lat i podobne obrazki pojawiły się także w Polsce. Żyliśmy w głębokim przekonaniu, że brudne i zanieczyszczone powietrze to problem śląsko – dąbrowski. Okazało się, że oprócz tego regionu do miast gdzie pojawił się smog dołączył Kraków. Co ciekawe władze grodu Kraka z Prezydentem Majchrowskim na czele na początku bagatelizowały ten problem. (Zdarzały się także przypadki miast gdzie w momencie kiedy normy przekroczyły już absolutnie wszelkie dopuszczalne w cywilizowanym świecie wartości to… pojawił się pomysł likwidacji stacji pomiarowych.) Dopiero po apelach i naciskach krakowskich społeczników i organizacji pozarządowych dostrzeżono problem. Oprócz Krakowa z problemem smogu boryka się większość Polski w tym Warszawa, gdzie również Prezydent Gronkiewicz – Waltz na początku nie dostrzegała problemu oraz wspomniany Śląsk. Absolutnym rekordzistą jak się wydaje jest aktualnie Rybnik, gdzie sytuacje jest tak ekstremalna, że władze podjęły decyzję o zawieszeniu zajęć w szkołach i przedszkolach. Dodatkowo bezpłatna ma być komunikacja.
Smog w Białymstoku
Stan i jakość powietrza śledzę w Białymstoku od prawie 2 lat. Nie ukrywam, że bardzo pomocne okazały się dostępne na smartfony specjalne aplikacje, dzięki którym niemal na bieżąco mamy dostęp do odpowiednich danych. Do niemal codziennego śledzenia jakość powietrzna skłoniła mnie także wyprawa do Krakowa. 2 lata temu wybrałem się w odwiedziny do dobrego przyjaciela. Poszliśmy (razem z jeszcze z innym kolegą) oczywiście na małą wycieczkę, której jednym z punktów było wejście na „Kopiec Kraka”. Będąc na górze zauważyłem nad miastem piękną mgiełkę. Widok był naprawdę oszałamiający – Kraków otulony mgłą. Szybko zostałem wyprowadzony z błędu. To był smog. Pierwszy raz w życiu „widziałem” (tak, to dobre słowo) powietrze i to czym oddychają w Krakowie.
Nie spodziewałem się, że stolica Podlasia tak szybko dołączy do miast, w których problem smogu stanie się tak bardzo namacalny i również widoczny. Dotychczas zdarzały się dni (niestety jest ich coraz więcej), że jakość powietrza biegunowo odległa jest od Zielonych Płuc Polski, za które zwykliśmy się uważać. Wątek tez rozwijałem w niedawnej rozmowie z red. Lechem Pilarskim z Polskim Radio Białystok.
Ranek 8 stycznia 2017 przebił jednak wszystko. Zgodnie z danymi z aplikacji, Białystok był jednym z miast o najgorszym powietrzu.
Staram obserwować i monitorować dostępne dane prawie codziennie i takich wartości jak wyżej w Białymstoku jeszcze nie było. (zdarzały się zbliżone). W wielkim skrócie, a inaczej ciężko jest to określić, oddychamy spalonymi śmieciami. Wystarczy przejść się w taką pogodę jak teraz (srogi mróz) po osiedlach domków jednorodzinnych, by zauważyć (a dokładniej to wyczuć), że sami sobie gotujemy ten los, paląc w swoich piecach wszystkim. Do tego dochodzi siarczysty mróz, brak wiatru i mamy w Białymstoku smog. Warto też wiedzieć, że tylko w samym Białymstoku zarejestrowanych jest grubo powyżej 100 000 aut. Pocieszające jest w tym kontekście, że w Białymstoku praktycznie nie mamy ciężkiego przemysłu, a jedynymi większymi kominami są te od spalarni, ciepłowni i elektrociepłowni. Wspomnę jeszcze, że na zachodzie Europy powyższe wartości skutkowałyby krytycznym alarmem smogowym. Ograniczany (albo w ogóle zakazany) byłby ruch aut, zamykane byłyby urzędy, szkoły, przedszkola, wszechobecne byłyby komunikaty sugerujące ograniczenie do niezbędnego minimum aktywności na świeżym powietrzu. Przy czym określenie „świeże powietrze” w kontekście tego czym oddychaliśmy w Białymstoku w niedzielę 8 stycznia 2017, zakrawa na smutny żart.
Smutne są także reakcje władz Białegostoku – a dokładnie brak reakcji. Musimy jak widać odczekać swoje, aby podobnie jak w Warszawie czy Krakowie, władze dostrzegły problem. Wartości, które załączyłem wyżej jednoznacznie wskazują, że problem jest. Może jeszcze nie w takim wydaniu jak we wspomnianych w poprzednim zdaniu miastach, ale jeśli nie zadbamy o jakość powietrza, także w Białymstoku, smog może stać się zjawiskiem powszednim. Póki co, Białystok jako stolica Zielonych Płuc Polski to niestety mit.
Ps. Bardzo polecam zaglądać na stronę Polskiego Alarmu Smogowego. Znajdziecie tam wiele przydatnych informacji o tym jak powstaje smog i jak mu przeciwdziałać.
Radek Puśko
Zanieczyszczenie powietrza jest bardzo dynamiczne. Zmienia się w przestrzeni i w czasie. W każdej części miasta jest inne. Miejskie stacje pomiarowe są znacznie oddalone od osiedli z zabudową jednorodzinna, a więc ich odczyty nie są tożsame z jakością powietrza, którym oddychają mieszkańcy tych osiedli oraz okolicznych bloków .Istnieje więc potrzeba rozszerzenia monitoringu powietrza w Białymstoku o obszary, w których zagrożenie zdrowotne dla mieszkańców jest poważne (lokalizacja stacji w pobliżu osiedli z zabudową jednorodzinna), tak aby wszyscy Białostoczanie byli rzetelnie informowani o powietrzu, którym oddychają. Żeby każdy mieszkaniec naszego miasta mógł podjąć świadomą decyzję, czy w obecnej chwili jest warto przewietrzyć mieszkanie, czy akurat można wyjść z psem na spacer lub pozwolić dziecku wyjść na dwór. Brak takiej informacji powoduje, że ludzie są nieświadomi zagrożeń. A widoczne zapylenie interpretują jako mgłę. Pomiary ze stacji, które są obecnie w mieście w żaden sposób nie odnoszą się do jakości powietrza np. na Wygodzie, czy w Dojlidach. Potwierdził to Naczelnik wydziału monitoringu w WIOŚ, którego zdaniem najlepsze powietrze jest na największych blokowiskach. Niestety ja mieszkam w pobliżu zabudowy jednorodzinnej. W moim miejscu zamieszkania problemy z powietrzem zaczęły się od 2012 roku. Smród, smog i kłęby dymu są tutaj codziennością. I niemal codziennie mam podobny widok za oknem do tego na zdjęciu przedstawiającym okolice Nowowarszawskiej. Nie przesadzę jak powiem, że to jedna wielka komora gazowa. Już w 2012 roku prosiliśmy WIOŚ i Urząd Miejski o wykonanie badania jakości powietrza. Niestety odmówiono, a tym samym skazano nas na ryzyko utraty zdrowia, albo i przedwczesną śmierć. Mam nadzieję, że tym razem, kiedy o smogu w Polsce mówi już cały świat, zostaną podjęte działania, które uwolnią nas od koszmaru, który zgotowało sąsiedztwo domów jednorodzinnych. I mam nadzieję, że nie będzie dla nas już za późno. Pozdrawiam