Kijów dla bardzo początkujących

Kijów, Plac Niepodległości inaczej Majdan Niezależności (ukr. Майдан Незалежності)

Kijów, Plac Niepodległości inaczej Majdan Niezależności (ukr. Майдан Незалежності)

Po wycieczce do białoruskiego Grodna postanowiłem odwiedzić Ukrainę. Wybór był między Lwowem i Kijów. Padło na Kijów (ukr. Київ, Kyjiw, ros. Киев, Kijew) Uznałem, że zacznę od stolicy jakże nam bliskiej Ukrainy. To był dobry wybór. Pierwsze pytanie – jak tam dojechać? Od Białegostoku dobrych parę setek kilometrów. Do wyboru jest pociąg i samolot. Podróż pociągiem, podobnie jak w przypadku wycieczki do Grodna, byłaby na pewno ciekawsza, ale z racji wspomnianej odległości Kijów polecam odwiedzić korzystając z transportu powietrznego. Przyczyna dość oczywista – czas. Zwłaszcza w obliczu wycieczki weekendowej.

Podróż i niezbędne dokumenty

W tym akapicie więcej uwagi poświęcę samej podróży. W przeciwieństwie do wycieczki do Grodna nie ma powodu rozpisywać się o dokumentach jakie trzeba wcześniej przygotować. Do Ukrainy niezbędny będzie nam tylko paszport. I oczywiście bilet na samolot (lub na inny rodzaj komunikacji publicznej). Nie potrzebujemy żadnych wiz, przepustek itp. To cieszy. Przy okazji wierzę, że doczekam czasów (podobnie zresztą jak w przypadku Białorusi) kiedy granicę polsko – ukraińską i polsko – białoruską będziemy mogli przekraczać tak samo jak np. przekraczamy granicę polsko – niemiecką tj. granicy tej praktycznie nie będzie.

Wyprawa do Kijowa z Białegostoku ma jednak swoje minusy. Kupiłem bilet na samolot z Modlina więc to tam trzeba było najpierw dotrzeć. Tak więc z Białymstoku wsiadłem w pociąg do Warszawy Centralnej, gdzie przesiadłem się do autobusu kursującego na trasie PKiN – Lotnisko Modlin. Sam lot z Modlina do Kijowa to ok. 1 godzina 15 min. Podróż pociągiem i busem z Białegostoku do Modlina to 4 godziny…

Kijów

Zacznę ten akapit nie od Kijowa, a od lotniska w Boryspolu. Znajduje się ono ok. 40 km od Kijowa (a dokładniej od miejsca, w którym spałem). Nie ma się jednak co martwić o podróż z lotniska do Kijowa. Marszrutek i taksówek prawdziwe zatrzęsienie. Wybrałem marszrutkę. Koszt: całe 100 hrywien. Po obecnym kursie (stan na 8 kwietnia 2019 roku 100 hrywien = ok. 14 złotych). Poniżej pierwszy widok jaki ujrzymy po wyjściu z samolotu na lotnisku w Boryspolu. Niby lotnisko Boryspol, a tu napis Kijów.

Lotnisko Kijów - Boryspol / Міжнародний аеропорт Бориспіль

Lotnisko Kijów – Boryspol / Міжнародний аеропорт Бориспіль

Do Kijowa wybrałem się w piątek rano. W miejscu gdzie miałem spać zameldowałem się ok. 17.00. Tym razem nie opiszę miejsca gdzie niechcący wykupiłem nocleg. W zamian dorzucę link z filmem z wesołej okolicy gdzie spędziłem 2 miłe doby. Lokalizacja to stacja Metra Politechnicznyj Instytut (Політехнічний інститут). Na filmie po prawej widać zejście do przejścia podziemnego. Ciekawostka: Nie pamiętam kiedy i gdzie ostatni raz w przejściu podziemnym pachniało. Tam tak było – wszystko za sprawą straganów z kwiatami.

Ok, jest jeszcze parę godzin do zachodu słońca i szkoda marnować czasu. Pierwszego dnia udało się dotrzeć to absolutnych „must see” czyli chyba najważniejsza (i jednocześnie najdroższa) ulica Kijowa czyli Chreszczatyk i pobliski Majdan Niepodległości. Poniżej kilka zdjęć:

Oprócz tego, że są to absolutnie przepiękne, zadbane i czyste miejsca (w końcu reprezentacyjne miejsca w mieście) to są też świadkami historii. Zwłaszcza tej najnowszej jak Majdan. To tam na przełomie 2004/2005 widzieliśmy Pomarańczową Rewolucję i tam w 2014 w ramach tzw. Euromajdanu odbyły się protesty, które doprowadziły do obalenia prezydenta Janukowycza. O tych ostatnich wydarzeniach przypomina wystawa. Powiem krótko – chwyta za serce i uzmysławia, że czasami jest tak, że wolność trzeba sobie wywalczyć. Szacunek wszystkim, którzy wtedy walczyli o swoje wolne, ukraińskie Państwo płacąc czasami najwyższą cenę.

Kolejnego dnia wybrałem się „połazić” po mieście w myśl zasady gdzie nogi zaniosą i metro zawiezie. Plan był w sumie jeden – dotrzeć do Dniepru i na spokojnie popodziwiać majestat tej pięknej rzeki. Na filmie niżej mała próbka wykonana na stacji Metra Dnipro (Дніпро). Przy okazji widać wagony kijewskiego metra. Te którymi podróżowałem wszystkie były niebiesko – żółte.

Ładne Dnipro, ładne 😉

Opublikowany przez Radosław Puśko Sobota, 6 kwietnia 2019

Przemierzając dalej Kijów udało się dotrzeć (po części przypadkiem) to dwóch niezwykle ważnych miejsc. Pierwsze to Muzeum Hołodomoru (Wielkiego Głodu) Національний музей „Меморіал жертв Голодомору”.  Obejrzyjcie film poniżej. Hołodomor to Wielki Głód jaki „zafundował” Ukraińcom w latach 30-tych Stalin. Ówczesne sowieckie władze sztucznie wywołały klęskę głodu, która doprowadziła do śmierci od 6 do 10 mln ludzi Ukraińców. Po szczegóły odsyłam do źródeł i oczywiście do samego muzeum, które robi ogromne wrażenie. Te kniżki na filmie zawierają nazwiska ofiar, które wtedy zostały dosłownie zagłodzone. Dodam, że każda kniżka to inny ukraiński region. Są tam tysiące nazwisk z milionów, które wtedy zostało przez Stalina skazanych na śmierć głodową.

Kolejnym ważnym punktem mojej wyprawy była Ławra Peczerska. Miejsce absolutnie wyjątkowe i jednocześnie mistyczne. Ogromne przestrzenie klasztorne i kolebka prawosławia. Ławra to blisko 1000 lat historii chrześcijaństwa. Jest to de facto kompleks cerkwi i przeróżnych pomieszczeń pełniących funkcje muzealne. Na terenie klasztoru znajduje się np. Muzeum historycznych skarbów Ukrainy, gdzie możemy zapoznać się z historią ukraińskich ziem nawet z 5. wieku p.n.e.

Metro w Kijowie

Osobny akapit poświęcę kijowskiemu metru. 3 linie, częstotliwość odjazdu praktycznie co chwilę. Pierwsze wrażenia? Oczywiście wszechobecny socreal, ale na ukraińską nutę. Drugie wrażenie – metro w Kijowie jest bardzo tanie. Jeden kurs z dowolną ilością przesiadek to całe 8 hrywien (po obecnym kursie lekko ponad 1 zł) Trzecie wrażenie – kijowskie metro jest strasznie głębokie. Piszę to z lekką ironią, ale kiedy trafiłem niechcący na stację Arsenalna (Арсенальна) myślałem, że jestem kilometr pod ziemią. Następnym razem wyjmę zegarek i policzę, ile minut (tak – minut!) zajmuje wyjechanie na powierzchnię. Dopiero po fakcie doczytałem w sieci, że dokładnie ta stacja jest najgłębiej położoną na świecie. Wikipedia podaje, że całe 105 metrów pod ziemią. Nazwy stacji metra pisane są także łacinką, co jest ułatwieniem dla tych wszystkich osób, które nie znają cyrylicy. Nie będą miały problemu z odnalezieniem się. Wydawało mi się też, że podróżując metrem w sobotę i niedzielę będzie „trochę luźniej”. Nic z tych rzeczy. Dla osoby z małego miasta, a niespełna trzystu tysięczny Białystok przy niespełna trzy milionowym Kijowie, jest małym miastem, przyznam, że spotkanie z kijowskim tłumem było lekkim zdziwieniem.

Generalnie wyprawa kijowska (swoją drogą jak to brzmi – bez skojarzeń historycznych oczywiście) to moc pozytywnych wrażeń. Po powrocie do domu kilka osób spytało mnie „I jak tam? Bezpiecznie?”. Odpowiadam krótko – Kijów jest bardzo przyjaznym i bezpiecznym miastem. No może oprócz przechodzenia przez ulicę. To wątek na oddzielną notkę.

Lubię zaczepiać i rozmawiać z ludźmi, lubię zagadywać ludzi na straganach, busie czy w sklepie i za każdym razem kiedy okazywało się, że jestem z Polski na twarzach poznawanych ludzi pojawiał się uśmiech. Udało się poznać kilka miłych osób. Pozdrowienia dla Niki i Nikolasa.

Nika, pierwsza osoba jaką poznałem jeszcze na lotnisku w Boryspolu

Nika, pierwsza osoba jaką poznałem jeszcze na lotnisku w Boryspolu

Nikolas, sprzedawca w jednej z kijowskich galerii handlowych

Nikolas, sprzedawca w jednej z kijowskich galerii handlowych

Kijów, na tyle ile zdążyłem zobaczyć, jest potężnym i majestatycznym miastem, z równie potężną i majestatyczną rzeką. Następnym razem (a takie na pewno będą) postaram się wygospodarować więcej czasu. Mój mały wypad do Kijowa zamknął się raptem w 3 dniach. W piątek rano wyruszyłem z Białegostoku do Modlina i na samolot do Kijowa. Na zwiedzanie miałem więc piątkowy wieczór i całą sobotę. W niedzielę rano trzeba było niestety wcześnie wstać i zebrać się na samolot do Modlina i dalej do Białegostoku.

To nie wszystko. Na zakończenie pięknego, sobotniego dnia wybrałem się na koncert Dakh Daughters. Córeczki Teatru Dakh poznałem 2 lata temu w Białymstoku i od tamtego czasu jestem fanem dziewczyn. W wielkim skrócie – nie do zdarcia i nie do podrobienia ukraińskie dziewuchy. Mocno trzymam za nie kciuki i gorąco kibicuję. Są najlepszymi ambasadorkami Ukrainy i ukraińskiej sprawy, za którą też trzymam kciuki.

Przy okazji jeśli ktoś chce zaznajomić się z ich twórczością to bardzo polecam i odsyłam np. na ich profil na Soundcloud. Niżej film z sobotniego (6.04.2019) rewelacyjnego koncertu z równie rewelacyjnym utworem „Moje More”.

Kijów – Щиро дякую! 

Na zakończenie ku refleksji fragment wiersza Tarasa Szewczenki pt. Do Lachów. 

Отак-то, ляше, друже, брате!
Неситії ксьондзи, магнати
Нас порізнили, розвели,
А ми б і досі так жили.
Подай же руку козакові
І серце чистеє подай!
І знову іменем Христовим
Ми оновим наш тихий рай.

O, tak, Lachu, druhu, bracie,
wróg nasz w księdzu i magnacie:
skłócili nas, rozdzielili,
a mybyśmy w zgodzie żyli!
Daj że rękę kozakowi,
serce czyste razem daj,
będziem w sobie Chrystusowi,
wznowim dawny, cichy raj!

Ukraino, zawsze miałem do Ciebie sentyment, ale teraz prawdziwie spodobalas’ meni <3

Radek Puśko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *